Zadzwoń do nas aby dowiedzieć się więcej: +48 12 633 04 60

Salsa, szmaragd i krokodyl – Kolumbia w pigułce

24.03.2022
Kolumbia

Kolumbia... Często, niewiele pozytywnych rzeczy poza wyborną kawą, dobrymi piłkarzami czy znaną na świecie gwiazdą Shakirą kojarzy się z Kolumbią. Jednak jeśli ktoś myśli, że Kolumbia to tylko kraj przemocy, karteli i bossów narkotykowych, gdzie można zostać porwanym w nieprzebytych lasach to nic bardziej mylnego! Kolumbia to istna perła Ameryki.

Kolumbia to ziemia prześlicznych krajobrazów, dżungli, gór, karaibskiego wybrzeża, a także uśmiechniętych i serdecznych ludzi, którzy zawsze mają na wszystko czas. A ich motto to latynoska mañana… czyli krótko mówiąc: co masz zrobić dziś, zrób jutro? O Kolumbijczykach można by powiedzieć wiele, a już na pewno to, że nie są nastawieni na oszczędzanie w powszechnym tego słowa znaczeniu. Oszczędzają sobie i owszem, ale zmartwień na zapas. I dzięki temu właśnie żyje im się lżej i przyjemniej.

Na krańcu świata, w dalekiej kolumbijskiej puszczy znajduje się niezwykłe miejsce… skryte przed światem, dostępne tylko dla nielicznych, tych wytrwałych i niestrudzonych, którzy mają ochotę na wędrówki, a w nagrodę czeka na nich jedna z najpiękniejszych plaż świata oraz spotkanie z NIMI… - Indianami Kogi. Ich znakiem rozpoznawczym jest: całkiem biały strój, dwie torby przewieszone przez ramię – mała biała na liście koki oraz druga na przechowywanie poporo – charakterystycznego drewnianego naczynia w kształcie gruszki, które wypełnia zmielony proszek z morskich muszli. Poporo w Kolumbii symbolizuje poziom doświadczenia i władzy danego mężczyzny w plemieniu. Zmielony proszek ma za zadanie wzbogacić smak liści koki żutych przez Indian pasjami.

Koka dla Indian Kogi z Kolumbii to złoty środek na pobudzenie. Gdy dwie osoby z plemienia spotkają się gdzieś na szlaku to częstują się liśćmi wzajemnie – jako oznaka szacunku.

Co ciekawe, kobiety Kogi nie noszą nigdy butów. W myśli ich tradycyjnych wierzeń, kobiety mają obowiązek mieć ciągły kontakt bezpośredni z „Matką Ziemią”. Dzięki temu będą cieszyły się dobrym zdrowiem, a tym samym wykonają dobrze swoje główne życiowe zadanie – urodzą zdrowe dzieci.

Kogi żyją z dala od cywilizacji i skrupulatnie chronią swoje domostwa przed białymi ludźmi. Wszystko to bierze się z traumy, jaką przeszli ich przodkowie – cywilizacja Tayrona, którzy zostali brutalnie dotknięci przez okrucieństwa kolonizatorów i musieli uciekać aby szukać schronienia wysoko w górach. Tak więc brak zaufania w stosunku do współczesnego świata nie powinien dziwić. Spotkać Indian Kogi nie jest łatwo, ale nam udaje się to podczas trekkingu przez jeden z rajskich zakątków Kolumbii – Park Tayrona.

Park Tayrona jest określany mianem ewenementu na skalę światową – znajduje się na granicy plaży, tropikalnej puszczy i gór Sierra Nevada w Kolumbii. To tu pasmo górskie wpada wprost do morza. Podczas wędrówki bystre oko może zaobserwować tam kilka z 400 gatunków ptaków, małpy, leniwca, pancernika, iguanę, kajmana czy krokodyla? Takie atrakcje tylko w Kolumbii.

Będąc już na wybrzeżu karaibskim w Kolumbii nie sposób nie zapukać do malowniczo położonej Cartageny określanej jako Romantyczna Stolica Ameryki, wybudowanej w XVI w. przez Pedra de Heredię. W Cartagenie można poczuć się jakbyśmy się przenieśli do jednej z powieści Gabriela Garcii Marqueza. Niewiele jest miast, gdzie współczesność tak świetnie współgra z przeszłością. Podziwiać tu można dwie twarze miasta: z jednej strony mury obronne z czasów kolonii hiszpańskiej okalające starówkę, kolonialna zabudowa, perły architektury, największy zbiór kołatek na drzwiach zabudowań, a z drugiej metropolia tętniąca życiem, nowoczesne budynki czy fiesty do białego rana w klubach salsy, ponieważ dla Kolumbijczyków prawdziwe życie zaczyna się dopiero po zachodzie słońca. Kolorytu Cartagenie dodają uśmiechnięte, bajecznie kolorowo ubrane palenqueras – panie chętnie pozujące do zdjęć w zamian za zakup owoców, jakie noszą na ogromnych tacach na głowie. Warto też wyjść za mury miasta, gdzie kryje się prawdziwy skarb Cartageny – dzielnica Getsemani. Okolicę tę zamieszkiwali w przeszłości niewolnicy oraz ubożsi ludzie. Teraz to mekka artystów, którą można określić jako „stolicę kartageńskiego street artu”.

Na naszej wycieczce wyruszymy na prawdziwą przygodę podziwiać fenomen na skalę światową - Tęczową Rzekę (Caño Cristales), położoną w Parku Narodowym Serranía de La Macarena. Ma wiele „pseudonimów artystycznych”: „rzeka pięciu kolorów” czy "płynna tęcza", a lokalni mieszkańcy, ze względu na jej piękno, mówią o niej „rzeka, która uciekła z raju”. Ma długość ok. 100 km, a jej strumień nie przekracza 20 metrów szerokości. Rzeka jest tym bardziej fascynująca, że jeszcze całkiem niedawno była niedostępnym dla turystów kawałkiem na mapie świata. Ten cud przyrody można obejrzeć tylko spacerując pieszo-do samej rzeki nie prowadzi żadna droga. Tubylcy twierdzą, że powietrze w okolicach rzeki ma właściwości halucynogenne. Kiedy po długiej wędrówce docieramy na miejsce, ogarnia nas stan, jak gdybyśmy znajdowali się we śnie.

Miejsce to ma niezwykły wygląd tylko kilka miesięcy w roku (od połowy czerwca do listopada). Rzeka zawdzięcza swoje tęczowe barwy glonom i mchom, które to raz w roku zaczynają mienić się kolorami. Przybierają wtedy barwę żółtą, czerwoną, niebieską, zieloną, a nawet czarną. Piękno krajobrazu potęgują jeszcze bardziej wodospady krystalicznej wody opadające ze skał czy bujna wszechobecna roślinność. Są to aktywne, pełne wędrówek i niesamowitych wrażeń dni. W czasie dwudniowego trekkingu naszą bazą wypadową i noclegową jest La Macarena. Podczas wędrówek można tu spotkać około 420 gatunków ptaków, 100 gatunków gadów, oraz niezliczoną ilość roślinności. Wprawny obserwator może dostrzec takich mieszkańców lasu jak: jaguar czy mrówkojad.

Nasza wizyta w Kolumbii nie może obyć się bez odwiedzenia małej ojczyzny Pablo Escobara – Medellín. To nadal miasto zagadka, które wciąż ma w pamięci żywe obrazy karteli narkotykowych. Do 2003 roku było okrzyknięte najniebezpieczniejszym miastem świata. Obecnie chce z całych sił pokazać turystom swoją nową twarz – nowoczesne, dumne, bezustannie rozwijające się miejsce. Mówi się teraz o nim jako o kolebce kolumbijskiej mody – co roku odbywa się tu tydzień mody („Colombia moda”), a miasto gości u siebie najlepszych projektantów. Nie bez przyczyny Medellin zyskało ksywę „Miasto Wiecznej Wiosny”. Co roku odbywa się tu Święto Kwiatów – Feria de las Flores, kiedy to przez 10 dni wiele dzielnic dosłownie tonie w kwiatach. Przystrojone są balkony, chodniki, tarasy, a punktem kulminacyjnym jest parada rolników (silleteros), którzy dźwigają na swoich barkach gigantyczne wieńce ważące nawet po 70 kg. 

Zwieńczeniem wizyty w tym szczególnym mieście w Kolumbii jest spacer po najbardziej emblematycznej dzielnicy – Comuna 13. Jeszcze 20 lat temu nie zapuściłby się tam nikt o zdrowych zmysłach, ponieważ kontrolowana była przez liczne grupy przestępcze, takie jak: kolumbijskie partyzantki i kartele narkotykowe. W obecnych czasach Comuna 13 to symbolem zmian na lepsze, oznaka modernizacji metropolii, rozwoju tamtejszej młodzieży, gdzie kwitnie sztuka uliczna. Żeby osłodzić sobie życie i widzieć je w lepszych barwach zdolni młodzi mieszkańcy ozdobili malowidłami każdą wolną przestrzeń w dzielnicy tworząc swoiste „królestwo sztuki ulicznej”.

Taka właśnie jest Kolumbia – ma tyle twarzy ilu posiada mieszkańców. W czasie jednej podróży możemy poznać wszystkie blaski i cienie tego kraju, który bardzo mocno stara się walczyć o swój lepszy wizerunek, jeszcze trochę drzemiący w cieniu wydarzeń z przeszłości i prześladowany postacią Escobara.

Jedno jest pewne - zachwycimy się bogactwem przyrody i autentycznością kulturową Kolumbii dzięki spotkaniom z indiańskimi społecznościami, a może też nauczymy się czegoś od miejscowych… Mają świetne powiedzenie, które czasem w Europie warto wcielić w życie: jeśli dostajesz od życia kwaśne pomarańcze, to najlepiej zrobić z nich oranżadę. I tego się trzymajmy? Do zobaczenia w Kolumbii.

Autor: Magdalena Słowik