Benin – wyprawa do miejsca, gdzie fetysze i kult Voodoo to codzienność.
Afryka Zachodnia — intrygująca, ciekawa, ale rzadko odwiedzana przez nas strona. Dlaczego? Może przez brak zabytków? Może przez brak zwierząt? Może przez brak cudów przyrody? Do tego wszystkiego należy dołożyć brak stabilności politycznej, brak atrakcji turystycznych i słaba infrastruktura turystyczna.
Po co więc odwiedzić ten kraj? Co oferują wycieczki do Beninu?
Wycieczki do Beninu to pokolonialne miasteczka, to wodospady i góry. To też palmy rosnące wprost przy błękitnym oceanie i szerokie piaszczyste plaże.
Jednak to, co Benin i sąsiadujące z nim Togo mają najciekawsze, to ostatki z prawdziwej Afryki i voodoo.
Wycieczka do Beninu to miejsce pełne magii i czarów. Niespotykanych wierzeń. Na naszych oczach rozegra się niecodzienna i niezwykle barwna ceremonia.
Jedziemy tam, aby zobaczyć dziwne, tańczące i wirujące postacie z przyczepioną na czubku przerażającą i zarazem tajemniczą maską. Poruszające się jak mówią wyznawcy dzięki duchom, a te z kolei widzą wszystko każdy nasz ruch i uczynek. Jedziemy tam, aby poczuć magię i dać się uwieźć hipnotyzującym dźwiękom bębnów, grzechotek i rytmicznych tańców.
Powita nas feeria barw i etnicznych wzorów, długie, różnokolorowe ozdoby, korale i koraliki, dynamiczny taniec, który po chwili wprowadza wszystkich w trans. Atmosfera jedyna w swoim rodzaju. Na wszystkich robi ona zawsze ogromne wrażenie. Mimo iż wydaje nam się, że trudno to wszystko zrozumieć to sam cel rytuału jest nam doskonale znany. W trakcie takich ceremonii ludzie proszą duchy o zdrowie, szczęście, pomyślność dla siebie i swoich rodzin.
Benin to jedyny kraj na świecie, który oficjalnie uznaje voodoo jako religię państwową. Wielu zaskoczy fakt, iż w voodoo mieszają się elementy wyznań chrześcijańskich takich jak życie po śmierci i nieśmiertelność duszy oraz elementy spirytyzmu. Samo słowo „voodoo” oznacza słowo „Duch”. Voodoo przejęło wiarę w możliwość uwięzienia mocy duchowych w rzeczach – fetyszach. Są one tam praktycznie dostępne na każdym kroku i pomagają na wszystkie problemy natury duchowej i fizycznej.
Wizytę w Beninie najlepiej rozpocząć od zwiedzania Kotonu- miasta położonego na południu, pomiędzy jeziorem Nokoue i Oceanem Atlantyckim. To właśnie tam znajduje się największy w Zachodniej Afryce targ.
Olbrzymi podzielony jest na sekcje. Znajdziemy tam więc żywność, artykuły gospodarstwa domowego, a nawet elektronikę. W kolejnej sekcji z daleka będą już połyskiwać piękne afrykańskie tkaniny. Po chwili naszym oczom ukażą się wyroby rękodzieła i biżuteria. Targ jednak słynie z handlu amuletami, skórami zwierząt i olbrzymimi maskami.
To niezwykle specyficzne miejsce. Na ledwo trzymających się straganach w afrykańskim słońcu suszą się dziesiątki głowy krów, jaszczurek, czaszki małp, suszone żaby, węże, ptaki i inne trudne do nazwania organicznego pochodzenia części. Służą one do sporządzania różnego rodzaju mikstur i amuletów na różne „okazje”. Trudno też opisać panujący tam zaduch, który należy sobie w tej chwili tylko i wyłącznie wyobrazić.
Dla mieszkańców Beninu rytuały te są sposobem życia ściśle powiązanym z tradycjami i kulturą. Współcześnie Voodoo praktykowane jest zaledwie w kilku krajach świata, między innymi właśnie w Togo i w Beninie. Dlatego też podróż do Afryki Zachodniej jest wyjątkowo nietuzinkowym doświadczeniem! Zaskoczy nas również inne zjawisko – fakt, że chrześcijaństwo ma się tu świetnie i funkcjonuje niezależnie od voodoo!
Najlepszym tego dowodem są nazwy lokalnych firm. Podróżując drogami, zwrócimy uwagę na szyldy sklepów, firm, zakładów fryzjerskich, salonów kosmetycznych, czy nawet samochodów osobowych. Zauważymy tam, iż słowo Bóg i Jezus jest prawie na każdym szyldzie.
W Beninie, w Abomey, znajduje się jedyny jego zabytek wpisany na stałą Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. To kompleks pałaców wielkiego królestwa Dahomey, zbudowanego na ludzkim cierpieniu. Przykładem okrucieństwa tych władców jest jedna z chat, do której budowy zamiast wody użyto krwi ludzkiej.
Na charakterystycznych czerwonych ścianach znajdziemy też ryciny, przedstawiające mrożące krew w żyłach sceny codziennego życia, wojen czy przeprowadzanych kar.
Miejscem licznie odwiedzanym przez turystów w Beninie jest największa wioska na palach w Afryce na jeziorze Nokoue. Ruch w osadzie odbywa się po wodnych „ulicach”. Jedynym środkiem transportu są łodzie oczywiście zbudowane naturalnym sposobem z pali drzew. W związku z tym wioskę tą nazywa się często Afrykańską Wenecją.
Benin jest miejscem osobliwym, mieni się kolorami, ciekawi, intryguje, a przede wszystkim przyciąga.
Niestety żadne słowa nie potrafią oddać magii tego miejsca zatem najlepiej przeżyć je osobiście podczas wyjazdu Benin – Togo – Ghana – Wybrzeże Kości Słoniowej.