Zadzwoń do nas aby dowiedzieć się więcej: +48 12 633 04 60

Zdrowie i bezpieczeństwo

w podróży.

Malaria – fakty i mity

Mala­ria wciąż zbiera swoje żniwo, rów­nież wśród pol­skich tury­stów. Oma­wiamy tutaj kilka krą­żą­cych w podróż­ni­czym śro­do­wi­sku opi­nii, zasły­sza­nych w roz­mo­wach, na Ogól­no­pol­skim Spo­tka­niu Obie­ży­świa­tów, Tram­pów i Tury­stów, w podróży, a także wystę­pu­ją­cych na forach inter­ne­to­wych oraz w kore­spon­den­cji przy­cho­dzą­cej na adres Kra­jo­wego Ośrodka Medy­cyny Tro­pi­kal­nej.

Mala­ria to taka groź­niej­sza grypa. Zna­jomy misjo­narz z Afryki prze­cho­dził ją kilka razy i ma się dobrze

Mala­ria, czyli ina­czej zim­nica, może prze­bie­gać na różne spo­soby – od „książ­ko­wych” napa­dów gorączki począw­szy, na mala­rii mózgo­wej i śpiączce skoń­czyw­szy. Dłu­go­tr­wałe prze­by­wa­nie w rejo­nie wyso­kiego ryzyka tej cho­roby zwy­kle wiąże się z powta­rza­ją­cymi się uką­sze­niami koma­rów prze­no­szą­cych zim­nicę i z kolej­nymi zacho­ro­wa­niami. Pro­wa­dzi to do wykształ­ce­nia czę­ścio­wej odpor­no­ści, dzięki czemu objawy scho­rze­nia bywają lżej­sze. Z pew­no­ścią wie­lo­let­nia praca w stre­fie wystę­po­wa­nia mala­rii jest w sta­nie wywo­łać u zna­jo­mego misjo­narza opi­sane następ­stwa. Poza tym miesz­kańcy tro­pi­ków, „przy­zwy­cza­jeni” do zim­nicy, z łatwo­ścią roz­po­znają u sie­bie pierw­sze objawy cho­roby i odpo­wied­nio wcze­śnie korzy­stają z pomocy medycz­nej. Tego doświad­cze­nia nie ma podróż­nik cho­ru­jący na mala­rię po raz pierw­szy, a jego orga­nizm pozba­wiony jest na doda­tek odpor­no­ści prze­ciw­ma­la­rycz­nej. U takiej osoby bar­dzo szybko mogą roz­wi­nąć się groźne dla życia powi­kła­nia mala­rii.

Na mala­rię cho­rują głów­nie dzieci w Afryce, a więc mi się to nie przy­da­rzy

Rocz­nie na mala­rię zapada około 500 milio­nów ludzi, z czego ponad milion umiera. To prawda, że więk­szość zacho­ro­wań zda­rza się w Afryce, a ponad 90% zgo­nów z powodu mala­rii doty­czy dzieci afry­kań­skich. Pamię­tajmy jed­nak, że tury­sta z Europy jest rów­nież bar­dzo podatny na ciężki prze­bieg cho­roby, gdyż – podob­nie jak u afry­kań­skich dzieci – jego układ odpor­no­ściowy nie zetknął się ni­gdy wcze­śniej z zarodź­cem mala­rii i w związku z tym nie wytwo­rzył mecha­ni­zmów chro­nią­cych przed powi­kła­niami zim­nicy.

Naj­le­piej przed wyjaz­dem zaszcze­pić się prze­ciwko mala­rii

Bada­nia nad szcze­pionką prze­ciwko mala­rii trwają, a ich wyniki wydają się obie­cu­jące. Nie­stety, dzie­sięć lat temu rezul­taty takich badań także wyglą­dały obie­cu­jąco, a szcze­pionki jak nie ma, tak nie ma. Jak dotąd więc ani w Pol­sce, ani za gra­nicą nie jest moż­liwe zaszcze­pie­nie się prze­ciwko zim­nicy, a zapo­bie­ga­nie tej cho­ro­bie w podróży polega na ochro­nie przed uką­sze­niami koma­rów ją prze­no­szą­cych oraz pro­fi­lak­tycz­nym przyj­mo­wa­niu leków prze­ciw­ma­la­rycz­nych.

Leki prze­ciw­ma­la­ryczne są groź­niej­sze niż sama mala­ria. Lepiej ich nie zaży­wać w podróży, żeby nie mieć kło­po­tów z dzia­ła­niami nie­po­żą­da­nymi

Gdyby tak było, Świa­towa Orga­ni­za­cja Zdro­wia (WHO) nie zale­ca­łaby ich sto­so­wa­nia w przy­padku więk­szo­ści podróży w rejony wystę­po­wa­nia mala­rii, z wyjąt­kiem miejsc, gdzie ryzyko zacho­ro­wa­nia jest mini­malne. Zale­ce­nia te powstały wła­śnie na pod­sta­wie porów­na­nia kon­se­kwen­cji zdro­wot­nych zapo­bie­gaw­czego sto­so­wa­nia pre­pa­ra­tów prze­ciw­ma­la­rycz­nych oraz samej mala­rii. Oczy­wi­ście leki te nie są obo­jętne dla zdro­wia. Dla­tego przed wyjaz­dem w tro­piki naj­le­piej zawsze oce­nić wraz z leka­rzem spe­cja­li­stą potrzebę ich sto­so­wa­nia oraz wybrać lek, uwzględ­nia­jąc stan zdro­wia tury­sty. Prze­strze­ga­nie poda­nych przez pro­du­centa prze­ciw­wska­zań czę­sto pozwala unik­nąć przy­krych nie­spo­dzia­nek zwią­za­nych z dzia­ła­niami nie­po­żą­da­nymi. Można także roz­po­cząć sto­so­wa­nie leku wcze­śniej, niż jest to wyma­gane, i w razie złej tole­ran­cji pre­pa­ratu zamie­nić go na inny jesz­cze przed podróżą. Warto rów­nież uświa­do­mić sobie to, że w przy­padku zacho­ro­wa­nia czę­sto sto­so­wane są podobne leki jak w pro­fi­lak­tyce, jed­nak w dużo więk­szych daw­kach, a więc ryzyko obja­wów ubocz­nych rów­nież wzra­sta!

Leki prze­ciw­ma­la­ryczne sto­so­wane zapo­bie­gaw­czo zapew­niają stu­pro­cen­tową ochronę przed mala­rią

Nie­stety, tak nie jest. Pro­fi­lak­tyczne leki prze­ciw­ma­la­ryczne oraz repe­lenty, moski­tiery i inne środki obrony przed uką­sze­niami koma­rów mini­ma­li­zują ryzyko zim­nicy, ale ni­gdy nie dają stu­pro­cen­to­wej gwa­ran­cji ochrony. Dla­tego też w podróży albo po powro­cie z rejo­nów wystę­po­wa­nia mala­rii, w przy­padku poja­wie­nia się gorączki oraz innych nie­po­ko­ją­cych obja­wów cho­ro­bo­wych warto jak naj­szyb­ciej wyko­nać bada­nia krwi potwier­dza­jące lub wyklu­cza­jące mala­rię. Nawet jed­nak jeśli doj­dzie do zacho­ro­wa­nia, to leki sto­so­wane pro­fi­lak­tycz­nie chro­nią przed cięż­kimi, zagra­ża­ją­cymi życiu powi­kła­niami mala­rii.

Pol­skie repe­lenty są dobre na pol­skie owady. Nie chro­nią przed uką­sze­niami koma­rów prze­no­szą­cych mala­rię

Komary z rodzaju Ano­phe­les, prze­no­szące tę cho­robę, wystę­pują rów­nież i w Pol­sce, przy czym w naszym kraju warunki kli­ma­tyczne nie pozwa­lają na roz­prze­strze­nie­nie się mala­rii tro­pi­kal­nej. Nie cho­dzi więc o to, czy sto­su­jemy repe­lenty rodzi­mej czy egzo­tycz­nej pro­duk­cji, ważne jest, aby śro­dek prze­ciwkomarowy dzia­łał efek­tyw­nie. Jedną z naj­le­piej prze­ba­da­nych sub­stan­cji odstra­sza­ją­cych te owady jest tzw. DEET. Powin­ni­śmy szu­kać repe­len­tów zawie­ra­ją­cych mini­mum 30% tego skład­nika (wię­cej o sku­tecz­no­ści DEET pisa­łam w nume­rze 13. „Glob­tro­tera” z 2007 r.).

Mala­ria jest pro­ble­mem tylko w Afryce. Jadę do Indii, więc mnie to nie doty­czy

Tury­ści przy­wożą mala­rię przede wszyst­kim z wycie­czek po Afryce, jed­nak zara­zić się można w każ­dym rejo­nie świata, w któ­rym to scho­rze­nie wystę­puje. Ryzyko zacho­ro­wa­nia pod­czas mie­sięcz­nego pobytu bez sto­so­wa­nia leków zapo­bie­gaw­czych przed­sta­wia rysu­nek ilu­stru­jący ten arty­kuł. Pamię­tajmy, że na mapce tej zapre­zen­to­wano dane sza­cun­kowe i poka­zano war­to­ści uśred­nione, jed­nakże zagro­że­nie mala­rią bywa zmienne w obrę­bie danego kraju czy nawet regionu i zależy m.in. od warun­ków geo­gra­ficz­nych, kli­ma­tycz­nych oraz poziomu higieny w oko­licy. Dla­tego też aby poznać ryzyko mala­rii przed podróżą, trzeba dokład­nie prze­ana­li­zo­wać jej zapla­no­waną trasę – sama lista kra­jów nie wystar­czy.

Leki prze­ciwko mala­rii są nie­do­stępne w Pol­sce, lepiej więc kupić je na miej­scu, w podróży

Kra­jowy rynek far­ma­ceu­tyczny ofe­ruje kilka pre­pa­ra­tów sto­so­wa­nych w pro­fi­lak­tyce prze­ciw­ma­la­rycz­nej. Dostępny od lat Are­chin (chlo­ro­qu­ine) jest nie­stety obec­nie nie­sku­teczny w wielu rejo­nach świata, ze względu na opor­ność zarodź­ców mala­rii na ten śro­dek. Dziś naj­czę­ściej zale­cane leki to: Lariam (meflo­qu­ine), Doxy­cyc­li­num (doxy­cyc­line) lub Mala­rone (ato­va­qu­one­/pro­gu­anil). Ten pierw­szy trzeba spro­wa­dzać na wła­sną rękę do kraju, sto­su­jąc pro­ce­dury tzw. importu doce­lo­wego, co może potrwać co naj­mniej kilka tygo­dni. Pol­skie apteki sprze­dają nato­miast pozo­stałe dwa wymie­nione lekar­stwa.

Zakup leków na miej­scu podróży wydaje się kuszącą alter­na­tywą, warto jed­nak pamię­tać, że nie wszę­dzie na świe­cie pro­dukty far­ma­ceu­tyczne speł­niają normy jako­ściowe, do jakich jeste­śmy przy­zwy­cza­jeni w Euro­pie. Jak wyka­zały prze­pro­wa­dzone kilka lat temu bada­nia, w Kam­bo­dży aż 60% pre­pa­ra­tów sprze­da­wa­nych w apte­kach jako jeden z wyżej wymie­nio­nych leków zawie­rało inne, nie­sku­teczne w tym kraju sub­stan­cje lecz­ni­cze lub wcale nie zawie­rało tych leków!

Mala­rii nie da się zupeł­nie wyle­czyć – zawsze może nastą­pić nawrót cho­roby, nawet po wielu latach uta­je­nia obja­wów

Naw­roty mala­rii po latach zda­rzały się, jed­nak należą one do rzad­ko­ści i są opi­sy­wane jako cie­ka­wostki w cza­so­pi­smach medycz­nych. Mogą poja­wić się one w przy­padku nie­wła­ści­wie dobra­nego lecze­nia, np. w wyniku złego roz­po­zna­nia gatunku zarodźca w bada­niu mikro­sko­po­wym albo w nie­czę­stych sytu­acjach zara­że­nia kil­koma gatun­kami paso­ży­tów na raz. W Pol­sce ośrodki medyczne zaj­mu­jące się cho­rymi z zim­nicą potra­fią pora­dzić sobie w oby­dwu tych sytu­acjach.

Pierw­sze 24 godziny cho­roby decy­dują o prze­ży­ciu lub śmierci cho­rego na mala­rię podróż­nika

Nie w każ­dym przy­padku mala­rii, nie przy każ­dym gatunku zarodźca (jest ich kilka) i nie zawsze 24 godziny, jed­nak prawdą jest, że wcze­sne roz­po­zna­nie cho­roby i szybko pod­jęta, wła­ściwa tera­pia to pod­stawy suk­cesu w lecze­niu zim­nicy. Nie nama­wiam do nauki łaciny medycz­nej, jed­nak każ­dego tury­stę wybie­ra­ją­cego się w regiony zagro­żone mala­rią zachę­cam do zapa­mię­ta­nia nazwy zarodźca sier­po­wa­tego – Pla­smo­dium fal­ci­pa­rum. To wła­śnie on jest w sta­nie w ciągu krót­kiego czasu dopro­wa­dzić u osoby zara­żo­nej do groź­nych dla życia postaci zim­nicy i jej powi­kłań, w tym mala­rii mózgo­wej. Warto spraw­dzić przed wyjaz­dem, czy rejon doce­lowy jest zagro­żony przez ten gatu­nek paso­żyta. Nie­stety, powo­duje on więk­szość zacho­ro­wań na mala­rię w Afryce. O potrze­bie jak naj­szyb­szej dia­gnozy w przy­padku poja­wie­nia się gorączki po powro­cie z tro­pi­ków warto pamię­tać rów­nież po powro­cie z waka­cji, zwłasz­cza pod­czas pierw­szych mie­sięcy po podróży. Także wtedy mogą poja­wić się objawy mala­rii naby­tej na wycieczce.

Tyle osób nie chroni się przed mala­rią i nie cho­ruje, w takim razie nie warto sto­so­wać pro­fi­lak­tyki

Zga­dza się, więk­szość osób, które wyjeż­dżają w rejony zagro­żone mala­rią i nie sto­sują środ­ków ochrony przed mala­rią, wraca zdro­wych. Zim­nica nie jest oczy­wi­ście tak czę­stym pro­ble­mem w podróży, jak bie­gunka czy zwy­kłe prze­zię­bie­nie. Patrząc na dołą­czony rysu­nek, można nawet stwier­dzić, że tury­stom przy­da­rza się względ­nie rzadko. Pro­ble­mem jest jed­nak to, że może ona dopro­wa­dzić do nie­bez­piecz­nych dla zdro­wia kon­se­kwen­cji bądź nawet do śmierci. Tury­ście z Pol­ski bra­kuje odpor­no­ści i doświad­cze­nia z tym scho­rze­niem, przez co jest on zagro­żony wła­śnie takimi powi­kła­niami. Każda podróż jest inna, jed­nak wiele wypraw glob­tro­ter­skich nie pozwala na szyb­kie dotar­cie do pla­cówki opieki zdro­wot­nej, która udzieli pomocy cho­remu. No i nie zawsze będzie to ośro­dek mogący udzie­lić sku­tecz­nej pomocy. Mię­dzy innymi dla­tego mala­ria pozo­staje wciąż główną przy­czyną śmierci z powodu cho­rób zakaź­nych w podróży.

Ryzyko zacho­ro­wa­nia na mala­rię w ciągu mie­siąca podróży bez sto­so­wa­nia pro­fi­lak­tyki. Uwaga! Ryzyko różni się nawet w obrę­bie jed­nego kraju – powyż­sza mapka ma jedy­nie cha­rak­ter szkicu uświa­da­mia­ją­cego sto­pień zagro­że­nia zacho­ro­wa­niem na mala­rię. Mapkę czy­tamy w ten spo­sób, że np. w Afryce Zachod­niej jedna osoba na trzy­na­śnie zacho­ruje, jeżeli nie sto­suje środ­ków zapo­bie­gaw­czych.