Jednym z najbardziej niezwykłych zjawisk przyrodniczych północno-zachodniej Ameryki Północnej jest coroczna migracja łososia pacyficznego oraz towarzyszące jej polowania niedźwiedzi brunatnych i czarnych. To spektakl natury, który od tysięcy lat kształtuje krajobraz Alaski i zachodniej Kanady — i do dziś pozostaje jednym z najlepiej zachowanych przykładów dzikiego ekosystemu w działaniu.
Powrót do miejsca narodzin
Łososie pacyficzne (m.in. łosoś królewski, sockeye, coho i chum) rodzą się w górskich rzekach i strumieniach, następnie spędzają kilka lat w Oceanie Spokojnym, by — kierując się niezwykle precyzyjnym zmysłem orientacji — powrócić dokładnie do tej samej rzeki, w której przyszły na świat. Ta wędrówka może liczyć setki, a nawet tysiące kilometrów.
Po dotarciu na miejsce tarła łososie podejmują ostatni wysiłek życia. Większość gatunków po złożeniu ikry ginie, oddając swoje ciała rzece, lasom i ich mieszkańcom. Właśnie w tym momencie na scenę wkraczają niedźwiedzie.
Niedźwiedź — mistrz strategii i cierpliwości
Dla niedźwiedzi brunatnych (grizzly) sezon migracji łososia to kluczowy moment w roku. Ryby są bogate w tłuszcz i białko, niezbędne do zgromadzenia zapasów energetycznych przed zimową hibernacją. Jeden dorosły niedźwiedź potrafi zjeść nawet kilkadziesiąt łososi dziennie.
Najbardziej widowiskowe sceny rozgrywają się przy wodospadach i bystrzach, gdzie łososie próbują przeskakiwać przeszkody wodne. Niedźwiedzie wykorzystują naturalne „wąskie gardła” rzek, stojąc nieruchomo w nurcie i chwytając ryby potężnymi łapami lub pyskiem. Co ciekawe, często wybierają tylko najbardziej kaloryczne części — skórę i ikrę — pozostawiając resztę ciała innym zwierzętom.

Klucz do życia całego ekosystemu
To, co wygląda jak brutalne polowanie, w rzeczywistości jest fundamentem funkcjonowania całego ekosystemu. Resztki łososi przenoszone przez niedźwiedzie w głąb lasu użyźniają glebę azotem i fosforem pochodzącym z oceanu. Dzięki temu drzewa rosną szybciej, a roślinność jest bujniejsza.
Z migracji łososia korzystają również orły bieliki, wilki, lisy, wydry, a nawet owady i mikroorganizmy. Biolodzy podkreślają, że bez łososia krajobraz Alaski i Kolumbii Brytyjskiej wyglądałby zupełnie inaczej.
Miejsca legendarne
Jednym z najsłynniejszych miejsc obserwacji tego zjawiska jest Brooks Falls w Parku Narodowym Katmai na Alasce, gdzie w szczycie sezonu można zobaczyć kilkanaście niedźwiedzi łowiących jednocześnie w jednym miejscu. Podobne sceny rozgrywają się w dorzeczu rzeki Fraser w Kanadzie czy w parkach narodowych Kolumbii Brytyjskiej.
Dla podróżników to wyjątkowa okazja, by zobaczyć dziką przyrodę w jej najbardziej autentycznej formie — bez scenografii, bez ingerencji człowieka, dokładnie tak, jak funkcjonowała od tysięcy lat.
Ciekawostka
Badania wykazały, że drzewa rosnące w pobliżu rzek, do których docierają łososie, zawierają w swoich słojach pierwiastki pochodzenia morskiego. Oznacza to, że energia oceanu dosłownie „wędruje” wraz z rybami w głąb lądu — a niedźwiedzie są jednym z głównych pośredników tego procesu.
Sprawdź wycieczki podczas których zwiedzamy to miejsce.